proboszcz

proboszcz

poniedziałek, 05 grudzień 2016 17:16

Uroczystości Odpustowe ku czci św. Barbary 2016

Dnia 4 grudnia 2016 roku przeżywaliśmy w naszej parafii coroczne uroczystości odpustowe ku czci św. Barbary - Patronki Parafii i Górników. Uroczystej Sumie Odpustowej o godzinie 11.30 przewodniczył i homilię wygłosił Jego Ekscelencja Ks. Biskup Stanisław Gębicki – Biskup Pomocniczy Włocławski. Wraz z Jego Ekscelencją Eucharystię koncelebrowali: Ks. Prałat Artur Niemira – Kanclerz Kurii Włocławskiej, Diecezjalny Konserwator Zabytków – Ks. prof. Piotr Sierzchała, Dziekan Dekanatu Tureckiego – Ks. Prałat Marek Kasik i Proboszcz parafii św. Barbary – Ks. Kanonik Mirosław Frankowski.
Uroczystości zgromadziły jak zawsze liczne grono Braci Górniczej wraz ze swymi rodzinami, Poczty Sztandarowe Górników, Strażaków, Rolników i Wspólnot Parafialnych, Orkiestrę Górniczą i Chór Parafialny. Nie zabrakło również przedstawicieli Władz w osobach: Wojewody województwa wielkopolskiego Pana Zbigniewa Hoffmanna, Posła na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Pana Ryszarda Bartosika, Starosty Powiatu Tureckiego Pana Mariusza Seńko, Burmistrza Miasta Turku Pana Romualda Antosika, Wójta Gminy Turek Pana Karola Mikołajczyka, Przedstawicieli Kopalni Węgla Brunatnego „Adamów” S.A. i innych gości.
Przyzywając wstawiennictwa św. Barbary modliliśmy się w intencji wszystkich Parafian, upraszając szczególne łaski dla Górników i ich rodzin, dla bezrobotnych i wszystkich, którzy w ostatnim czasie zginęli w katastrofie górniczej w kopalni Rudna.

DSCN8573

DSCN8579

DSCN8586

DSCN8574

DSCN8576

DSCN8595

DSCN8598


poniedziałek, 05 grudzień 2016 17:11

II NIEDZIELA ADWENTU

1. Dziś przeżywamy Uroczystość św. Barbary Patronki naszej Parafii i Patronki Górników. Suma Odpustowa o godz. 11.30. Mszy św. odpustowej będzie przewodniczył i homilię wygłosi J.E. Ks. Bp. Stanisław Gębicki. Dziś nie ma Mszy św. o godz. 13.00.
2. Dziś są jeszcze rozprowadzane świece Caritas Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom. Cena świecy 5 zł mała i 15 zł duża.
3. Dziś są rozdawane programy naszych parafialnych Rekolekcji Adwentowych.
4. Opłatki na nasz stół wigilijny są w zakrystii kościoła.
5. Roraty są odprawiane od poniedziałku do piątku o godz. 18.00, a w sobotę o godz. 7.00.
6. W czwartek Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Msze św. w tym dniu o godz. 8.00, 10.00, 16.00, 18.00.
7. W przyszłą niedzielę Młodzież Technikum organizuje akcje pomocy dla swojej koleżanki z klasy chorej na nowotwór. Dziękujemy za okazaną pomoc.
8. Za tydzień o godz. 14.00 odbędzie się spotkanie opłatkowe dla Wspólnoty Żywego Różańca, a o godz. 16.00 dla Służby Liturgicznej.
9. W czasie Adwentu w naszej parafii organizujemy zbiórkę plastikowych nakrętek od napojów, płynów, szamponów itp. Przeznaczonych na pomoc dla 2 letniej Amelki. Prosimy o gromadzenie nakrętek, które będzie można złożyć do 1 stycznia 2017r.
10. Dziś jest rozprowadzany kolejny numer tygodnika „IDZIEMY” zachęcamy do czytania prasy katolickiej.
11. Dziękujemy za ofiary na polichromię :rodzinie z Smorawińskiego 1, Asnyka.
12. Dziękujemy za ofiary składane w kancelarii parafialnej w imiennych kopertach i na tacę za wszystkie ofiary i modlitwy w intencji dalszych prac w naszej świątyni składam serdeczne Bóg zapłać.

Turek, dn. 04.12.2016r.
poniedziałek, 28 listopad 2016 15:17

PROGRAM REKOLEKCJI ADWENTOWYCH 2016

Program Rekolekcji Adwentowych

w Parafii św. Barbary w Turku

18 – 20 XII 2016



NIEDZIELA:

Msze św.o godz. 8.00, 10.00, 13.00, 16.00 i 18.00

z naukami ogólnymi dla wszystkich

o godz. 11.30 z nauką dla dzieci



PONIEDZIAŁEK

Godz.   9.00 - Msza św. z nauką dla dorosłych

Godz. 11.00 - Msza św. z nauką ogólną

Godz. 16.00 - Msza św. z nauka dla młodzieży

Godz. 18.00 - Msza św. z nauką dla dorosłych



WTOREK

Godz.   9.00 - Msza św. z nauką dla dorosłych

Godz. 11.00 - Msza święta z nauką ogólną

Godz. 16.00 - Msza św. z nauka dla dzieci

Godz. 18.00 - Msza św. z nauką dla dorosłych



Spowiedź:

Poniedziałek – Wtorek:


Rano: od godz. 8.30 i od 10.30

Popołudniu: od 15.30 i od 17.30
niedziela, 27 listopad 2016 06:27

I NIEDZIELA ADWENTU

1. W dniu wczorajszym w naszej parafii gościliśmy Wspólnoty Żywego Różańca z terenu naszego Dekanatu. Wspólną modlitwą różańcową i Eucharystią rozpoczęliśmy nowy Rok Liturgiczny pod hasłem: „ Idźcie i głoście…! Dziękujemy naszym parafialnym wspólnotom różańcowym za przygotowanie, oprawę liturgii, a wszystkim uczestnikom za dar ołtarza.
2. Dziś rozpoczynamy Nowy Rok Liturgiczny. Okres Adwentu ma podwójny charakter, jest czasem przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia, podczas których czcimy pierwsze przyjście Chrystusa miedzy ludzi, jest też czasem, w którym nasza uwaga skierowana jest na oczekiwanie powtórnego przyjścia Chrystusa przy końcu czasów. Na Mszy św. o godz. 8.00 zostały poświęcone opłatki na nasz stół Wigilijny, które nabywamy w kancelarii parafialnej. Ofiary składane przy nabywaniu opłatków są przeznaczone na prace związane z wykonywaniem polichromii w naszym kościele. Parafia nie upoważniła nikogo do roznoszenia opłatków po domach. Roraty codziennie o godz. 18.00, a w soboty o godz. 7.00 rano. Zachęcamy do udziału w Roratach dzieci, młodzież Gimnazjalną oraz dorosłych. Na roraty wszyscy przychodzimy z lampionami lub świecami, które zapalone zaniesiemy do naszych domów. Dzieci przynoszą podpisane serduszka z wstążeczką do zawieszenia i zapisanym dobrym uczynkiem.
3. W poniedziałek po Mszy św. wieczornej spotkanie dla III klas Gimnazjum przygotowujących się do sakramentu Bierzmowania.
4. W niedzielę Uroczystość Odpustowa w naszej parafii, św. Barbary - patronki parafii i Górników. Msze św. w odpust o godz. 8.00, 10.00, 11.30 Suma odpustowa, popołudniu Msze św. o godz.16.00 i 18.00. Nie ma Mszy św. o godz.13.00. Sumę odpustową będzie odprawiał i homilie wygłosi J. E. Ks. Bp. Stanisław Gębicki. Wszystkich serdecznie na sumę zapraszamy, a szczególnie Braci Górników wraz z Pocztami Sztandarowymi. W Uroczystość Odpustową pamiętajmy w naszych modlitwach o wszystkich bezrobotnych.
5. Od dziś są rozprowadzane świece Caritas Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, cena świecy małej 5 zł., a duża 15 zł.
6. W piątek pierwszy piątek miesiąca. Spowiedź rano na mszy św. o godz. 7.00 i 7.30, popołudniu od godz. 15.30 dla dzieci i Msza św. dla nich o godz. 16.00.
7. W sobotę pierwsza sobota miesiąca. Adoracja Najświętszego Sakramentu po Mszy św. o godz. 7.30 do godz. 10.00. Nie ma objazdu chorych.
8. W przyszła niedziele będą rozdawane programy Rekolekcji Adwentowych, które będą w naszej parafii od 18 XII do 20 XII. Spowiedź rekolekcyjna w poniedziałek i wtorek. Rekolekcje poprowadzi Ojciec Rekolekcjonista z Zakonu Ojców Redemptorystów.
9. Dziś jest rozprowadzany kolejny numer tygodnika katolickiego „ IDZIEMY” , zachęcamy do czytania prasy katolickiej.
10. Dziękujemy za ofiary na polichromię od rodziny z Powstańców Warszawy, z Warenki, od Grupy Oaza i Kół Żywego Różańca z Dekanatu.
11. Dziękujemy za ofiary składane w kancelarii parafialnej w imiennych kopertach i na tacę. Za wszystkie ofiary i modlitwy w intencji dalszych prac przy naszej świątyni składam serdeczne Bóg zapłać.

Turek, dn.27.11.2016 r.
sobota, 26 listopad 2016 22:51

Papież do osób konsekrowanych

Papież do osób konsekrowanych 

11-26 21:00

(KAI/RV) / Watykan / KAI

Charyzmaty nie są w Kościele czymś statycznym i niezmiennym jak obiekty muzealne, ale mają być jak „rzeki wody żywej”, by na gruncie historii nawadniać ją i sprawiać, że posiane w niej nasiona kiedyś wykiełkują. Przypomniał o tym Franciszek w orędziu do uczestników sympozjum zorganizowanego przez Kongregację ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego na Papieskim Uniwersytecie Antonianum w Rzymie w dniach 25-27 listopada. Celem tego spotkania, przebiegającego pod hasłem „W wierności charyzmatowi nowe spojrzenie na ekonomię”, jest refleksja nad niektórymi aspektami finansowymi dzieł apostolskich, prowadzonych przez zakony w świetle wierności zasadom Ewangelii i specyfice charyzmatu każdego z nich.

Fot. Mazur/episkopat.pl

Ojciec Święty przekonuje, że życie konsekrowane ze swej natury ma być znakiem i proroctwem królestwa Bożego. Stąd też osoby Bogu poświęcone muszą pozostawać czujne i uważne na to, co dzieje się wokoło. W ten sposób ​​charyzmaty założycieli i założycielek winny być dopasowane do konkretnych sytuacji, miejsc i czasów, w których powołani mają świadczyć o Chrystusie. Mówiąc zatem o charyzmacie mamy na myśli dar, bezinteresowność i łaskę. Dotyczy to również spraw ekonomicznych. Gospodarka i zarządzanie nią nigdy nie są etycznie i antropologicznie neutralne: albo wpisują się w budowanie stosunków sprawiedliwości i solidarności, albo rodzą sytuacje wykluczenia i odrzucenia.

Nawiązując do słowa „wierność” papież zachęcił do zastanowienia się, co oznacza ona dzisiaj, w naszej konkretnej sytuacji. Być wiernym zobowiązuje bowiem do rzetelnego rozeznania podejmowanych ​​prac w duchu danego charyzmatu. Stąd tak ważne pytanie, czy prowadzone dzieła nie mają na celu jedynie zapewnienia utrzymania danego instytutu czy też wpisują się w ślubowany przez niego charyzmat i spełniają misję, którą powierzył mu Kościół. Głównym kryterium podejmowanych prac ma być bowiem ne ich opłacalność, ale to, czy odpowiadają charyzmatowi i misji, którą dany instytut ma wypełnić.

Trzeci podjęty przez Franciszka wątek to zachęta do przemyślenia na nowo funkcjonujących zasad ekonomicznych, by uwzględniały one głos ubogich. Zdaniem mówcy w niektórych przypadkach rozeznanie powinno sugerować utrzymanie jakiegoś dzieła, które przynosi straty. Trzeba uważać na to, czy nie są one wynikiem niemocy ludzkiej lub niekompetencji. A tymczasem dzieło to może przywracać godność ofiarom odrzucenia, słabym i najbardziej narażonym: nienarodzonym, ubogim, chorym, starszym czy też dotkniętym w poważnym stopniu niepełnosprawnością.
sobota, 26 listopad 2016 22:42

Symbole Adwentu

Bóg w swojej wielkiej miłości do człowieka dał swego Jednorodzonego Syna, który przyszedł na świat by dokonać dzieła odkupienia ludzi. Jednak tę łaskę każdy z nas musi osobiście przyjąć. Zadaniem Kościoła jest przygotowanie ludzi na godne przyjęcie Chrystusa. Kościół czyni to, między innymi, poprzez ustanowienie roku liturgicznego. Adwent rozpoczyna nowy rok kościelny. Jest on pełnym tęsknoty oczekiwaniem na Boże Narodzenie, na przyjście Chrystusa. Adwent to okres oczyszczenia naszych serc i pogłębienia miłości i wdzięczności względem Pana Boga i Matki Najświętszej.
Wieniec adwentowy

W niektórych regionach naszego kraju przyjął się zwyczaj święcenia wieńca adwentowego. Wykonywany on jest z gałązek iglastych, ze świerku lub sosny. Następnie umieszczone są w nim cztery świece, które przypominają cztery niedziele adwentowe. Świece zapalane są podczas wspólnej modlitwy, Adwentowych spotkań lub posiłków. W pierwszym tygodniu adwentu zapala się jedną świecę, w drugim dwie, w trzecim trzy, a w czwartym wszystkie cztery. Wieniec wyobraża jedność rodziny, która duchowo przygotowuje się na przeżycie świąt Bożego Narodzenia.

Świeca roratnia

Świeca jest symbolem chrześcijanina. Wosk wyobraża ciało, knot - duszę, a płomień - światło Ducha Świętego płonące w duszy człowieka. 
Świeca roratnia jest dodatkową świecą, którą zapalamy podczas Rorat. Jest ona symbolem Najświętszej Maryi Panny, która niesie ludziom Chrystusa - Światłość prawdziwą. W kościołach umieszcza się ją na prezbiterium obok ołtarza lub przy ołtarzu Matki Bożej. Biała lub niebieska kokarda, którą jest przepasana roratka mówi o niepokalanym poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Zielona gałązka przypomina proroctwo: "Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański..." (Iz 11, 1-2). Ta starotestamentalna przepowiednia mówi o Maryi, na którą zstąpił Duch Święty i ukształtował w Niej ciało Jezusa Chrystusa. Jesse był ojcem Dawida, a z tego rodu pochodziła Matka Boża.

Roraty

W Adwencie Kościół czci Maryję poprzez Mszę św. zwaną Roratami. Nazwa ta pochodzi od pierwszych słów pieśni na wejście: Rorate coeli, desuper... (Niebiosa spuśćcie rosę...). Rosa z nieba wyobraża łaskę, którą przyniósł Zbawiciel. Jak niemożliwe jest życie na ziemi bez wody, tak niemożliwe jest życie i rozwój duchowy bez łaski. Msza św. roratnia odprawiana jest przed świtem jako znak, że na świecie panowały ciemności grzechu, zanim przyszedł Chrystus - Światłość prawdziwa. Na Roraty niektórzy przychodzą ze świecami, dzieci robią specjalne lampiony, by zaświecić je podczas Mszy św. i wędrować z tym światłem do domów. 
Według podania zwyczaj odprawiania Rorat wprowadziła św. Kinga, żona Bolesława Wstydliwego. Stały się one jednym z bardziej ulubionych nabożeństw Polaków. Stare kroniki mówią, że w Katedrze na Wawelu, a później w Warszawie przed rozpoczęciem Mszy św. do ołtarza podchodził król. Niósł on pięknie ozdobioną świecę i umieszczał ją na lichtarzu, który stał pośrodku ołtarza Matki Bożej. Po nim przynosili świece przedstawiciele wszystkich stanów i zapalając je mówili: "Gotów jestem na sąd Boży". W ten sposób wyrażali oni swoją gotowość i oczekiwanie na przyjście Pana.

Opracowanie: Małgorzata Zalewska
 

Papież Franciszek

List poświęcony zaangażowaniu wiernych świeckich w życie publiczne



Jego Eminencja Kardynał Marc Armand Ouellet PSS, Przewodniczący Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej

Eminencjo!

Po zakończeniu spotkania Komisji ds. Ameryki Łacińskiej i Karaibów miałem sposobność spotkać się ze wszystkimi uczestnikami tego zgromadzenia, na którym dzielili się między sobą przemyśleniami i odczuciami na temat udziału wiernych świeckich w życiu publicznym naszych narodów.

Chciałbym przytoczyć to, o czym mówiono na tym spotkaniu, i kontynuować tutaj rozważanie z tamtych dni, ażeby duch rozeznania i refleksji «nie poszedł na marne»; żeby nam pomagał i nadal pobudzał do lepszego służenia świętemu wiernemu ludowi Bożemu.

Właśnie od tego obrazu chciałbym rozpocząć nasze rozważanie na temat aktywności publicznej wiernych świeckich w naszym kontekście Ameryki Łacińskiej. Mówienie o świętym wiernym ludzie Bożym oznacza przypominanie horyzontu, na który winniśmy patrzeć i z perspektywy którego snuć refleksje. Jako pasterze jesteśmy nieustannie wzywani do patrzenia właśnie na święty wierny lud Boży, do chronienia go, towarzyszenia mu, wspierania go i służenia mu. Ojciec nie pojmuje siebie bez swoich dzieci. Może być doskonałym pracownikiem, fachowcem, mężem, przyjacielem, jednak to, co czyni go ojcem, ma oblicze — są to jego dzieci. Tak samo jest z nami — jesteśmy pasterzami. Pasterz nie pojmuje siebie bez owczarni, do której służenia jest powołany. Pasterz jest pasterzem ludu, a ludowi służy się od środka. Często idzie się na przedzie, torując drogę, kiedy indziej zawraca się, żeby nikt nie pozostał w tyle, a nierzadko jest się pośrodku, aby dobrze słyszeć odczucia serca ludzi.

Patrzenie na święty wierny lud Boży i poczucie, że jesteśmy jego integralną częścią, w odmienny sposób ustawia nas w życiu, a tym samym w podejściu do kwestii, które omawiamy. Pomaga nam to unikać wdawania się w rozważania, które same w sobie mogą być bardzo dobre, ale które ostatecznie prowadzą do ujednolicania życia naszych ludzi albo do teoretyzowania tak dalece, że spekulacja zabija na koniec działanie. Nieustanne przyglądanie się ludowi Bożemu ratuje nas przed pewnymi deklaracjami nominalistycznymi (sloganami), które są pięknymi frazesami, lecz nie są w stanie wspierać życia naszych wspólnot. Na przykład, wspomnę teraz słynne zdanie: «wybiła godzina świeckich», wydaje się jednak, że zegar się zatrzymał.

Patrzenie na lud Boży to pamiętanie, że wszyscy włączamy się do Kościoła jako świeccy. Pierwszym sakramentem, tym, który na zawsze przypieczętowuje naszą tożsamość i z którego powinniśmy być zawsze dumni, jest chrzest. Poprzez niego i przez namaszczenie Duchem Świętym (wierni) «zostają konsekrowani, aby tworzyli duchową świątynię i święte kapłaństwo» (por. Lumen gentium, n. 10). Nasza pierwsza i podstawowa konsekracja ma korzenie w naszym chrzcie. Nikt nie został ochrzczony jako ksiądz czy biskup. Ochrzczono nas jako świeckich, i jest to niezatarty znak, którego nikt nigdy nie będzie mógł wymazać. Warto, abyśmy pamiętali, że Kościół nie jest elitą kapłanów, osób konsekrowanych, biskupów, ale że wszyscy stanowimy święty wierny lud Boży. Zapominanie o tym wiąże się z rozmaitymi niebezpieczeństwami i wypaczeniami w naszym przeżywaniu, zarówno osobistym, jak i wspólnotowym, posługi, którą nam powierzył Kościół. Jesteśmy, jak dobrze podkreśla to Sobór Watykański II, ludem Bożym, którego tożsamością jest «godność i wolność dzieci Bożych, w których sercach Duch Święty mieszka jak w świątyni» (Lumen gentium, n. 9). Święty wierny lud Boży jest namaszczony łaską Ducha Świętego, i dlatego, kiedy rozważamy, rozmyślamy, oceniamy, rozeznajemy, musimy zwracać baczną uwagę na to namaszczenie.

Muszę zarazem wspomnieć inny element, który uważam za owoc niewłaściwego sposobu przeżywania eklezjologii przedstawionej przez Vaticanum II. Rozważając temat laikatu, nie możemy pominąć jednego z największych wypaczeń, z jakimi musi zmierzyć się Ameryka Łacińska — i proszę was o zwrócenie na to szczególnej uwagi — klerykalizmu. Ta postawa nie tylko unicestwia osobowość chrześcijan, ale ma tendencję także do umniejszania i niedoceniania łaski chrzcielnej, którą Duch Święty złożył w sercach naszych ludzi. Klerykalizm prowadzi do ujednolicania laikatu; przez traktowanie go jako «wykonawcy» ogranicza rozmaite inicjatywy i wysiłki i, ośmieliłbym się powiedzieć, śmiałość potrzebną do tego, aby nieść dobrą nowinę Ewangelii we wszystkie dziedziny aktywności społecznej, a zwłaszcza politycznej. Klerykalizm bynajmniej nie pobudza do wnoszenia rozmaitego wkładu i propozycji, przeciwnie, gasi stopniowo proroczy ogień, o którym cały Kościół winien dawać świadectwo w sercu swoich narodów. Klerykalizm zapomina, że widzialność i sakramentalność Kościoła są udziałem całego ludu Bożego (por. Lumen gentium, nn. 9-14), a nie tylko nielicznych wybranych i oświeconych.

Jest pewne bardzo ciekawe zjawisko, które powstało w naszej Ameryce Łacińskiej, a o którym tutaj pragnę powiedzieć: sądzę, że jest to jeden z niewielu obszarów, gdzie lud Boży był wolny od wpływu klerykalizmu — mam na myśli duszpasterstwo ludowe. Było ono jedną z niewielu przestrzeni, gdzie lud (w tym jego pasterze) i Duch Święty mogli spotkać się, unikając klerykalizmu, który usiłuje kontrolować i wstrzymywać Boże namaszczenie Jego wyznawców. Wiemy, że duszpasterstwo ludowe, jak dobrze napisał Paweł VI w adhortacji apostolskiej Evangelii nuntiandi, «zamyka się w pewnych ciasnych granicach. Nierzadko jest ono podatne na wpływ wielu fałszywych form religijności», jednak rozwija się dalej, «jeśli jest należycie kierowane, zwłaszcza przez odpowiedni sposób ewangelizowania, to wtedy obfituje też w wiele dobrego. Bo nosi w sobie jakiś głód Boga, jaki jedynie ludzie prości i ubodzy duchem mogą odczuwać; udziela ludziom mocy do poświęcania się i ofiarności aż do heroizmu, gdy chodzi o wyznawanie wiary. Daje wyostrzony zmysł pojmowania niewymownych przymiotów Boga: ojcostwa, opatrzności, obecności stałej i dobroczynnej miłości. Rodzi w wewnętrznym człowieku takie sprawności, jakie gdzie indziej rzadko w takim stopniu można spotkać: cierpliwość, świadomość niesienia krzyża w codziennym życiu, wyrzeczenie się, życzliwość dla innych, szacunek. Ze względu na te przymioty zwiemy je raczej ludową pobożnością albo religią ludu, aniżeli religijnością. (...) Przy dobrym kierownictwie ta ludowa religijność może coraz więcej przyczyniać się do tego, że nasze ludowe rzesze rzeczywiście spotkają Boga w Jezusie Chrystusie» (por. n. 48). Papież Paweł VI używa wyrażenia, które uważam za fundamentalne; wiara naszego ludu, jego nastawienia, poszukiwania, pragnienia, dążenia, kiedy potrafimy się w nie wsłuchać i je ukierunkować, objawiają nam autentyczną obecność Ducha. Miejmy zaufanie do naszego ludu, do jego pamięci, jego «wyczucia», ufajmy, że Duch Święty działa w nim i z nim, i że ten Duch nie jest «własnością» tylko hierarchii kościelnej.

Wziąłem ten przykład duszpasterstwa ludowego jako klucz hermeneutyczny, który może nam pomóc lepiej zrozumieć działanie, jakie powstaje, kiedy święty wierny lud Boży modli się i działa. To działanie nie pozostaje związane z wewnętrzną sferą osoby, ale przeciwnie, przekształca się w kulturę; «zewangelizowana kultura ludowa zawiera wartości wiary i solidarności, które mogą spowodować rozwój społeczeństwa bardziej sprawiedliwego i wierzącego, oraz posiada szczególną mądrość, na którą należy spojrzeć z wdzięcznością» (Evangelii gaudium, n. 68).

A zatem tu możemy się zapytać: co oznacza fakt, że wierni świeccy pracują w życiu publicznym?

Współcześnie wiele naszych miast stało się prawdziwymi miejscami przetrwania. Obszarami, w których, jak się wydaje, zapanowała kultura odrzucania, która niewiele przestrzeni pozostawia na nadzieję. Spotykamy tam naszych braci, pogrążonych w tych walkach, ze swymi rodzinami, którzy starają się nie tylko przetrwać, ale którzy pośród przeciwieństw i niesprawiedliwości szukają Pana i pragną dawać o Nim świadectwo. Co oznacza dla nas, pasterzy, fakt, że świeccy pracują w życiu publicznym? Oznacza szukanie sposobu na to, by dodawać otuchy, towarzyszyć i pobudzać do wszelkich starań i wysiłków, które już dziś są podejmowane, aby podtrzymać żywą nadzieję i wiarę w świecie pełnym sprzeczności, zwłaszcza dla najuboższych, zwłaszcza z najuboższymi. Oznacza, że my jako pasterze mamy angażować się pośród naszego ludu i z naszym ludem, wspierać wiarę i jego nadzieję. Otwierając drzwi, pracując z nim, marząc z nim, rozważając, a przede wszystkim modląc się z nim. «Musimy uznać miasto» — a zatem wszystkie przestrzenie, gdzie toczy się życie naszych ludzi — «wychodząc od spojrzenia kontemplatywnego, czyli spojrzenia wiary, odkrywającego tego Boga, który mieszka w jego domach, na jego ulicach, na jego placach. (...) On żyje pośród obywateli, krzewiąc solidarność, braterstwo, pragnienie dobra, prawdy i sprawiedliwości. Tej obecności nie powinno się wytwarzać, lecz odkrywać, odsłaniać. Bóg nie ukrywa się przed tymi, którzy Go szukają szczerym sercem» (Evangelii gaudium, n. 71). Pasterz nigdy nie powinien mówić świeckiemu, co ma robić i mówić, on to wie tak samo jak my i lepiej od nas. Nie pasterz powinien ustalać, co wierni mają mówić w różnych środowiskach. Dobrze będzie, jeśli jako pasterze, zjednoczeni z naszym ludem, zapytamy siebie, w jaki sposób rozbudzamy i szerzymy miłość i braterstwo, pragnienie dobra, prawdy i sprawiedliwości. Jak staramy się nie dopuścić do tego, aby zepsucie zagnieździło się w naszych sercach.

Częstokroć ulegaliśmy pokusie, by sądzić, że zaangażowany świecki to ten, kto pracuje w dziełach Kościoła i/lub w tym, co dotyczy parafii bądź diecezji, i niewiele zastanawialiśmy się nad tym, jak towarzyszyć człowiekowi ochrzczonemu w jego życiu publicznym i codziennym; nad tym, jak w swojej codziennej aktywności, ze swoimi obowiązkami, angażuje się w życie publiczne jako chrześcijanin. Nie zdając sobie z tego sprawy, stworzyliśmy elitę laicką, uważając, że zaangażowani świeccy to tylko ci, którzy pracują w sprawach «księży», a zapomnieliśmy, zaniedbując go, o wierzącym, który często spala swoją nadzieję w codziennej walce o to, by żyć wiarą. Są to sytuacje, których klerykalizm nie potrafi dostrzegać, gdyż bardziej troszczy się o zdominowanie przestrzeni niż o generowanie procesów. Musimy zatem uznać, że człowiek świecki ze względu na swoje realia, na swoją tożsamość, ponieważ jest zanurzony w pełni życia społecznego, publicznego i politycznego, ponieważ uczestniczy w ustawicznie rodzących się formach kultury, potrzebuje nowych form organizacji i celebrowania wiary. Aktualne rytmy życia są tak bardzo odmienne (nie mówię — lepsze czy gorsze) od tych, jakimi żyło się przed trzydziestu laty! «Wymaga to wymyślenia nowych przestrzeni modlitwy i komunii, nacechowanych innowacyjnością, bardziej pociągających i znaczących dla mieszkańców miast» (Evangelii gaudium, 73). Nielogiczne i wręcz niemożliwe jest myślenie, że my jako pasterze powinniśmy mieć monopol na rozwiązania w przypadku rozlicznych wyzwań, jakie stawia przed nami współczesne życie. Przeciwnie, winniśmy stawać po stronie naszych ludzi, towarzysząc im w ich poszukiwaniach i pobudzając ową wyobraźnię, która potrafiłaby reagować na aktualne problemy. A to, rozeznając z naszymi ludźmi, a nigdy za naszych ludzi czy bez naszych ludzi. Jak powiedziałby św. Igancy, «według wymogów miejsc, czasów i osób». To znaczy — nie ujednolicając. Nie można dawać ogólnych wytycznych co do organizowania ludu Bożego w jego życiu publicznym. Inkulturacja jest procesem, który my, pasterze, winniśmy pobudzać, zachęcając ludzi do życia swoją wiarą tam, gdzie są i z kim są. Inkulturacja to uczenie się odkrywania, jak określona cząstka współczesnego ludu w tu i teraz historii żyje swoją wiarą, celebruje ją i głosi. Z indywidualną tożsamością i biorąc pod uwagę problemy, z jakimi musi się mierzyć, jak również ze wszystkimi powodami, jakie ma, aby się radować. Inkulturacja jest pracą rzemieślniczą, a nie fabryką do seryjnej produkcji procesów, które służyłyby «wytwarzaniu światów czy przestrzeni chrześcijańskich».

Oczekuje się od nas, abyśmy w naszym ludzie strzegli dwóch pamięci. Pamięci o Jezusie Chrystusie i pamięci o naszych przodkach. Wiarę otrzymaliśmy, był to dar, który w wielu wypadkach dotarł do nas przez ręce naszych matek, naszych babć. One były żywą pamięcią o Jezusie Chrystusie w naszych domach. To w zaciszu życia rodzinnego większość z nas nauczyła się modlić, kochać, żyć wiarą. To w łonie życia rodzinnego, które potem przybrało formę parafii, szkoły i wspólnoty, wiara dotarła do naszego życia i się ucieleśniła. To właśnie ta prosta wiara towarzyszyła nam częstokroć w drodze przy rozmaitych kolejach losów. Utracenie pamięci jest wykorzenieniem się z miejsca, skąd pochodzimy, a zatem także nieświadomością, dokąd idziemy. To jest sprawa fundamentalna, kiedy wykorzeniamy świeckiego z jego wiary, z tej wiary jego pochodzenia; kiedy go wykorzeniamy ze świętego wiernego ludu Bożego, wykorzeniamy go z jego tożsamości chrzcielnej i tym samym pozbawiamy go łaski Ducha Świętego. To samo dzieje się z nami, kiedy jako pasterze wykorzeniamy się z naszego ludu, gubimy się. Naszą rolą, naszą radością, radością pasterza jest właśnie pomaganie i inspirowanie, jak to robiło wielu przed nami — matki, babcie, ojcowie, prawdziwi protagoniści historii. Nie ze względu na naszą dobrą wolę, ale ze względu na prawo i własny status. Świeccy są częścią świętego wiernego ludu Bożego, a zatem są współtwórcami Kościoła i świata; my jesteśmy powołani do służenia im, a nie posługiwania się nimi.

Podczas mojej ostatniej podróży na ziemię meksykańską miałem sposobność przebywać sam na sam z Matką, pozwalając, by Ona na mnie patrzyła. W tamtej chwili modlitwy mogłem otworzyć przed Nią także moje serce synowskie. W tamtej chwili byliście tam także wy z waszymi wspólnotami. W tamtej chwili modlitwy prosiłem Maryję, aby nieustannie wspierała, tak jak w przypadku pierwszej wspólnoty, wiarę naszego ludu. Niech Święta Dziewica oręduje za wami, niech was strzeże i zawsze wam towarzyszy!

Watykan, 9 marca 2016 r.
sobota, 26 listopad 2016 22:20

Program duszpasterski na rok 2016/2017

„Idźcie i głoście” – Program duszpasterski na rok 2016/2017







program

Wraz z początkiem Adwentu, w niedzielę 27 listopada, w Kościele w Polsce rozpoczyna się nowy rok liturgiczny i duszpasterski. Na ten rok Komisja Duszpasterstwa Konferencji Episkopatu Polski przygotowała Program Duszpasterski Kościoła katolickiego w Polsce pod hasłem „Idźcie i głoście”. To ostatnia, czwarta część programu na lata 2013-2017. Wypracowana wizja prowadziła przez doświadczenie wiary, nawrócenia oraz chrztu ku postawie apostolstwa. Stąd tegoroczny program zwraca uwagę przede wszystkim na wezwanie do ewangelizacji.


„W ostatnim, czwartym roku Programu duszpasterskiego chcemy podjąć tematykę skutków i owoców naszego zjednoczenia z Chrystusem w chwili chrztu świętego” – podkreśla abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski we wstępie do publikacji „Idźcie i głoście” zawierającej program duszpasterskim na rok 2016/2017. Wyjaśnia, że „każdy ochrzczony jest powołany przez Boga do zaangażowania się na rzecz głoszenia światu Ewangelii”. Zachęca do włączenia się w tę misję nie tylko dorosłych, ale również dzieci i młodzież, których entuzjazm i zaangażowanie są, jak pisze, potrzebne w Kościele.

W kontekście kończącego się Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, Przewodniczący Episkopatu podkreśla, że okazją do jego kontynuowania będzie w Polsce Rok Świętego Brata Alberta. Został on ustanowiony przez Konferencję Episkopatu Polski z okazji 100-lecia śmierci tego świętego i potrwa od 25 grudnia 2016 roku do 25 grudnia 2017 roku. „W kontekście tematu roku „Idźcie i głoście” przykład świętego Brata Alberta stanie się okazją do uwiarygodnienia czynami miłosierdzia tego, co będziemy głosić” – pisze abp Gądecki. Przypomina też, że w roku 2017 czeka nas również 100. rocznica objawień fatimskich, w których Matka Boża wzywała do nawrócenia, pokuty i modlitwy różańcowej oraz nabożeństw wynagradzających w pierwsze soboty miesiąca.

Abp Stanisław Gądecki do 2016 roku był przewodniczącym Komisji Duszpasterstwa Konferencji Episkopatu Polski, która przygotowała Program Duszpasterski Kościoła katolickiego w Polsce na lata 2013-2017. Również obecny przewodniczący tej Komisji abp Wiktor Skworc zachęca do tego, by „wszyscy, którzy uświadamiają sobie, że są ochrzczeni, że przyjęli dar Ducha Świętego, poczuli się misjonarzami”.

Abp Skworc wyjaśnia, że bycie chrześcijaninem oznacza uczestniczenie w misji Chrystusa.  „Mamy iść i głosić, mamy świadczyć o Jezusie Chrystusie. I niech każdy z nas przejmie się tą rolą” – mówi. Podkreśla, że na każdym etapie naszego życia i naszej aktywności zawodowej czy rodzinnej mamy być „Chrystusowi, mamy o Nim dać świadectwo”.

Program duszpasterski na rok 2016/2017 „Idźcie i głoście” pod red. ks. dra Szymona Stułkowskiego, Wydawnictwo Święty Wojciech, Poznań 2016

sobota, 26 listopad 2016 22:11

Nawet słońce płacze

Nawet słońce płacze

Spotkanie Papieża Franciszka z dziennikarzami podczas lotu do Rzymu



W sobotę 16 kwietnia podczas lotu z wyspy Lesbos do Rzymu Papież Franciszek spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej, którą rozpoczął i prowadził dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej o. Federico Lombardi. Na początku odczytał on komunikat odnoszący się do gestu Papieża, który zabrał ze sobą do Rzymu trzy rodziny syryjskich uchodźców. Zamieszczamy syntezę pytań i zapis odpowiedzi Papieża, który rozpoczął spotkanie następującymi słowami: «Przede wszystkim chcę podziękować wam za ten dzień pracy, który dla mnie był aż nazbyt intensywny, bardzo intensywny..., z pewnością także dla was».

Inés San Martín z amerykańskiego portalu informacji katolickiej «Crux» zapytała po hiszpańsku czy umowa między Unią Europejską a Turcją w sprawie uchodźców w Grecji jest jedynie posunięciem politycznym. Potem poprosiła o komentarz dotyczący krótkiego spotkania Franciszka w Domu św. Marty z kandydatem na prezydenta Stanów Zjednoczonych Bernie Sandersem.

Nie, przede wszystkim nie ma żadnej spekulacji politycznej, gdyż nie znałem dobrze tych układów między Turcją a Grecją. Widziałem w dziennikach, ale to jest sprawa całkowicie ludzka [odnosi się do inicjatywy przyjęcia grupy uchodźców]. Jest to fakt humanitarny. Był to pomysł sprzed tygodnia, który właściwie podsunął mi jeden z moich współpracowników, a ja to natychmiast przyjąłem — natychmiast, ponieważ dostrzegłem, że to Duch [Święty] przemawiał. Wszystkie sprawy załatwiono zgodnie z przepisami: oni przybywają z dokumentami; trzy rządy — Państwa Watykańskiego, Włoch i Grecji — wszystko sprawdziły, dopilnowały wszystkiego i wydały wizy. Zostają przyjęci przez Watykan i to on, we współpracy ze Wspólnotą św. Idziego, postara się znaleźć im pracę, jeśli będzie, lub utrzymanie... Są gośćmi Watykanu i dołączą do dwóch rodzin syryjskich, przyjętych już przez dwie parafie watykańskie. Druga sprawa. Dziś rano, gdy wychodziłem, był tam senator Sanders, który przybył na konferencję Fundacji Centesimus Annus. Wiedział on, że wychodzę o tej porze, i uprzejmie mnie przywitał. Ja się z nim przywitałem, uścisnąłem mu rękę, rękę jego małżonki i innego małżeństwa, które było razem z nim, a mieszkali oni w Domu św. Marty, gdyż wszyscy członkowie, z wyjątkiem dwóch prezydentów uczestniczących [w obradach], którzy — jak sądzę — mieszkali w swych ambasadach, wszyscy mieszkali w Domu św. Marty. I gdy ja wyszedłem, on się przedstawił, pozdrowił mnie, był uścisk dłoni i nic więcej. Jest to sprawa dobrego wychowania; nazywa się to wychowaniem, a nie oznacza mieszania się do polityki. I jeśli ktoś myśli, że przywitanie się jest mieszaniem się do polityki, to zalecam mu, aby poszukał sobie psychiatry [uśmiecha się].

Franca Giansoldati z «Il Messaggero» zwróciła uwagę, że Papież często mówi o «przyjmowaniu», a mniej o «integracji». Następnie wspomniała o dzielnicach-gettach w europejskich miastach, gdzie muzułmańscy migranci mają największe trudności z integrowaniem się. I zapytała, dlaczego Papież uprzywilejował trzy rodziny wyłącznie muzułmańskie.

Nie wybierałem między chrześcijanami a muzułmanami. Te trzy rodziny miały uregulowane papiery, dokumenty w porządku, więc można było działać. Na pierwszej liście były na przykład dwie rodziny chrześcijańskie, które nie miały papierów w porządku. To nie jest przywilej. Cała dwunastka to dzieci Boże. «Przywilejem» jest bycie dzieckiem Bożym: to prawda. Co do integracji, bardzo mądre jest to, co pani mówi. Dziękuję za to, że pani o tym powiedziała. Użyła pani słowa, które w naszej obecnej kulturze wydaje się zapomniane, po wojnie... Dziś istnieją getta. I niektórzy terroryści, którzy dokonywali zamachów terrorystycznych — niektórzy — są dziećmi i wnukami osób urodzonych w danym kraju, w Europie. Jak do tego doszło? Nie powstała polityka integracyjna, i to jest, według mnie, sprawa podstawowa; do tego stopnia, że widzi pani, iż w adhortacji posynodalnej na temat rodziny — choć jest to inne zagadnienie — jednym z trzech wymiarów duszpasterstwa rodzin przeżywających trudności jest włączanie w życie Kościoła. Europa dzisiejsza musi odzyskać tę zdolność, którą zawsze miała — integrowania. Gdyż do Europy przybywali koczownicy, Normanowie i wiele innych ludów, i ona je integrowała, wzbogacając swoją kulturę. Sądzę, że potrzebujemy nauczania i wychowania do integracji. Dziękuję.

Elena Pinardi z European Broadcasting Union (EBU) zapytała, czy wzmacnianie granic krajów europejskich, kontrole, a nawet rozmieszczanie wojsk oznacza koniec strefy Schengen i europejskiego marzenia.

Tego nie wiem. Rozumiem rządy, także narody, które wykazują pewne obawy. Rozumiem to, i musimy wykazywać się wielką odpowiedzialnością w przyjmowaniu. Jednym z aspektów tej odpowiedzialności jest to, jak możemy zintegrować tych ludzi z nami. Zawsze mówiłem, że wznoszenie murów nie jest rozwiązaniem: w ubiegłym wieku widzieliśmy upadek jednego. To niczego nie rozwiązuje. Musimy budować mosty. Mosty buduje się jednak mądrze, tworzy się je przez dialog, przez integrację. I dlatego rozumiem pewien lęk. Ale zamykanie granic nie rozwiązuje niczego, gdyż takie zamknięcie na dłuższą metę szkodzi własnemu narodowi. Europa musi pilnie wypracować politykę przyjmowania i integracji, rozwoju, pracy, reformy gospodarczej... Wszystkie te sprawy stanowią mosty, które pozwolą nam nie wznosić murów. W pełni rozumiem obawy, ale po tym, co ujrzałem — odbiegam od tematu, ale chcę o tym dziś powiedzieć — i co wy sami widzieliście w tym obozie dla uchodźców... Płakać się chciało! Dzieci... Wziąłem ze sobą, aby wam pokazać: dzieci podarowały mi wiele rysunków [Papież pokazuje po kolei różne rysunki i je komentuje]. Jeden: czego chcą dzieci? Pokoju, gdyż cierpią. Są tam kursy oświatowe, w obozie... Ale cóż te dzieci widziały! Spójrzcie na to: one widziały także tonące dziecko. Dzieci noszą to w swych sercach! Naprawdę dziś chciało się płakać. To był powód do płaczu. Ten sam temat podjęło to dziecko z Afganistanu: widać, że łódź, która płynie z Afganistanu, przybija do Grecji. Te dzieci to pamiętają! A potrzeba będzie czasu, żeby się z tym uporać. Popatrzcie na to: słońce, które widzi i płacze. A jeśli słońce może płakać, to my także: uronienie łzy dobrze nam zrobi.

Fanny Carrier z agencji France Presse zapytała, dlaczego Papież nie dokonuje rozróżnienia między migrantami, którzy uciekają od wojny, a tymi, którzy uciekają od głodu, i czy Europa może przyjąć całą nędzę świata.

To prawda. W dzisiejszym przemówieniu powiedziałem: «Jedni uciekają od wojen, inni uciekają od głodu». W obu przypadkach jest to skutek wykorzystywania, także ziemi. Powiedział mi, mniej więcej miesiąc temu, szef rządu pewnego kraju afrykańskiego, że pierwszą decyzją jego rządu było powtórne zalesienie, ponieważ ziemia obumarła z powodu eksploatacji związanej z wycinaniem lasów. Trzeba objąć dobrymi uczynkami jednych i drugich. Są tacy, którzy uciekają od głodu, a inni od wojny. Zachęcałbym handlarzy bronią — gdyż broń, do pewnego stopnia są umowy, jest produkcja, ale nielegalni handlarze, ci, którzy sprzedają, aby rozpętywać wojny w różnych miejscach, na przykład w Syrii: kto dostarcza broń różnym ugrupowaniom — ja zachęcałbym tych handlarzy, aby spędzili jeden dzień w takim obozie. Sądzę, że byłoby to dla nich zbawienne!

Néstor Pongutá z Radia Colombia zapytał, czy stan ducha Papieża uległ zmianie między początkiem podróży na Lesbos, gdy mówił o smutnej podróży, a chwilą powrotu, naznaczonego przyjęciem dwanaściorga uchodźców.

Dokonam pewnego plagiatu! Odpowiadam zdaniem, które nie jest moje. O to samo zapytano Matkę Teresę: «Matka wkłada tak wiele wysiłku, tyle pracy tylko po to, żeby pomóc ludziom umrzeć... To, co matka robi, niczemu nie służy! Tak wielkie jest morze!». A ona odpowiedziała: «To jest kropla w morzu! Ale po tej kropli morze nie będzie już takie samo!». Odpowiadam w ten sposób. Jest to mały gest, ale te małe gesty winniśmy czynić wszyscy, mężczyźni i kobiety, aby podać rękę temu, kto jest w potrzebie.

Joshua McElwee z tygodnika «National Catholic Reporter» zwrócił się do Papieża z pytaniem o politykę ekonomicznych oszczędności.

Słowo oszczędność ma różne znaczenia, zależnie od punktu widzenia, z którego to rozpatrujemy: z punktu widzenia gospodarczego oznacza jakąś część programu; z politycznego oznacza coś innego; z duchowego i chrześcijańskiego — jeszcze coś innego. Gdy mówię o oszczędności, mówię o tym w zestawieniu z marnotrawstwem. Słyszałem, jak ktoś mówił w FAO — sądzę, że było to na jakimś zebraniu FAO — że żywnością, którą się marnuje, można by zaspokoić cały głód świata. A my, w swoich domach, ileż rzeczy marnujemy, ile jest marnotrawstwa, nie chcąc tego! To jest nasza kultura odrzucania, marnotrawstwa. Mówię o oszczędności w tym znaczeniu, w znaczeniu chrześcijańskim. Zatrzymajmy się na tym i żyjmy trochę oszczędniej.

Francisco Romero z telewizyjnej agencji Rome Reports zwrócił uwagę także na kryzys związany z migracją do Stanów Zjednoczonych z Meksyku i z całej Ameryki Łacińskiej.

To jest to samo! To jest to samo, gdyż tam przybywają, uciekając raczej przed głodem. Jest to ten sam problem. W Ciudad Juárez odprawiałem Mszę św. jakieś 100 m, może mniej, od zasieków. Po drugiej stronie było ok.50 biskupów z USA i stadion z 50 tys. osób, które śledziły Mszę św. na telebimach; po stronie Meksyku był ten obóz pełen ludzi... Ależ to jest to samo! Przybywają do Meksyku z Ameryki Środkowej. Pamięta pan — dwa miesiące temu konflikt z Nikaraguą, gdyż nie chciała, aby uchodźcy przechodzili przez jej terytorium: został rozwiązany. Przewożono ich tam samolotami do innego kraju, bez konieczności przemierzania Nikaragui. To problem światowy! O tym mówiłem tam, do biskupów meksykańskich; prosiłem ich, aby troszczyli się o uchodźców.

Francis Rocca z «Wall Street Journal» nawiązując do nowej posynodalnej adhortacji apostolskiej zapytał, czy istnieją nowe konkretne możliwości w kwestii dopuszczenia do sakramentów osób rozwiedzionych, które zawarły nowe zwiąki.

Mógłbym powiedzieć «tak» i kropka. Ale byłaby to odpowiedź zbyt krótka. Zalecam wam wszystkim przeczytanie tekstu prezentacji dokonanej przez kard. Christopha Schönborna, który jest wielkim teologiem. Jest on członkiem Kongregacji Nauki Wiary i dobrze zna nauczanie Kościoła. W tej prezentacji pańskie pytanie znajdzie odpowiedź. Dziękuję!

Także Jean-Marie Guénois z francuskiego dziennika «Le Figaro» podjął tę kwestię, zwracając uwagę, że ten temat został podjęty tylko w jednym przypisie — 351, «Amoris laetitia».

Proszę posłuchać, jeden z ostatnich papieży, mówiąc o Soborze, powiedział, że były dwa Sobory: Watykański II, który odbywał się w Bazylice św. Piotra, i drugi — «sobór mediów». Gdy zwołałem pierwszy Synod Biskupów, wielką troską większości mediów było to, czy rozwiedzeni żyjący w nowych związkach będą mogli przystępować do komuniiśw. A ponieważ nie jestem święty, trochę mnie to drażniło, a trochę także napawało smutkiem. Myślę bowiem tak: ten środek przekazu, który mówi to i to, czy nie orientuje się, że nie jest to główny problem? Czy nie widzi, że rodzina na całym świecie przeżywa kryzys? A rodzina jest podstawą społeczeństwa! Czy nie dostrzega tego, że młodzi nie chcą się pobierać? Czy nie zauważa, że spadek narodzin w Europie pobudza do płaczu? Czy nie dostrzega tego, że brak pracy i możliwości pracy sprawiają, że tato i mama podejmują dwa etaty, a dzieci wzrastają same i nie uczą się rosnąć w dialogu z ojcem i matką? To są wielkie problemy! Nie pamiętam tamtego przypisu, ale z pewnością, jeśli coś w tym rodzaju jest w przypisie, to dlatego, że zostało powiedziane w Evangelii gaudium. Na pewno! To musi być cytat z Evangelii gaudium. Nie pamiętam numeru, ale to pewne.

Dziękuję za wasze towarzystwo. Naprawdę czuję się spokojny przy was. Bardzo dziękuję! Dziękuję za towarzystwo.

Ferdinando Cancelli

Aby śmierć zastała nas przy życiu

W obronie terapii paliatywnych



Tytuł na całą stronę: „Wolność umierania z godnością”, z łatwością przyciąga uwagę czytelników niedzielnego dodatku do «Il Sole 24 ore» z 13 listopada 2016. Kilka dni po śmierci profesora Umberta Veronesi zostaje opublikowany wniosek dotyczący etycznych aspektów eutanazji, zaaprobowany przez komitet etyczny Fundacji Umberto Veronesi. Krótki tekst proponuje legalizację eutanazji i wspieranego samobójstwa dla chorych „w fazie terminalnej”, cierpiących „na patologię, którą cechuje fizyczne cierpienie nie do zniesienia, niemożliwą do wyleczenia i oporną na leczenie”, „zdrowych na umyśle”, którzy wyrazili „własne wyraźne, jednoznaczne, niezależne i powtórzone wielokrotne życzenie skorzystania z eutanazji”. Wniosek prawdę mówiąc posuwa się dalej, stwierdzając, że dyskusja na temat wolności i konkretnej możliwości zdecydowania, czy i jak przyspieszyć własną śmierć, nie dotyczy wyłącznie chorych w ostatnim stadium”, lecz jest „dużo szerszą i powszechną kwestią tragicznych wyborów”. Dokument wychodzi od stwierdzenia, że „śmierć jest doświadczeniem coraz bardziej medycznym i bezosobowym” i coraz częściej następuje „w szpitalu, gdzie osoby są same bądź otoczone przez ekipę profesjonalistów i urządzenia, a nie w domu w otoczeniu bliskich”.

Trzeba z mocą stwierdzić, że tak nie jest i że istnieje rzeczywistość niewidoczna lub nieistotna dla osób, które podpisały ten wniosek, lecz która taką nie jest: jest to rzeczywistość terapii paliatywnych. Od kiedy Cecily Saunders w 1967 r. zbudowała swój „dom” na peryferiach Londynu, Saint Christopher Hospice, medycyna paliatywna rozwija się i szerzy nieustannie.

Śmierć może nie być „medyczna i bezosobowa” i może nastąpić w wielu przypadkach w otoczeniu bliskich w murach własnego domu. Niebranie pod uwagi tego, co na co dzień robią ośrodki medycyny paliatywnej, często w trudnych sytuacjach, w domu lub w hospicjum, jest nie do zaakceptowania. Parę dni temu podczas kursu dla pielęgniarzy z różnych służb szpitalnych, w tym również medycyny paliatywnej, zapytałem obecnych na sali, czy ktoś z nich w swojej pracy zawodowej zetknął się z chorymi proszącymi w sposób „wyraźny, jednoznaczny, niezależny i wielokrotny” o eutanazję: z odpowiedzi wynikało, że nie zdarzyło się to nigdy nikomu. Takie jest również moje doświadczenie: chorzy chcą żyć do końca, chcą być wspierani i być pod opieką ekipy dobrze przygotowanej i otwartej, jeśli to możliwe, we własnym domu. Te rzeczy nie są utopią: to jest codzienność służb, w które zaangażowani są lekarze, pielęgniarze, psycholodzy, fizjoterapeuci, opiekunowie duchowi i wolontariusze, słuchający pacjentów, którzy nie proszą o śmierć, ale o zrozumienie i miłość w ich słabości.

Coraz szersze rozpowszechnianie idei, że dziś umiera się źle i trzeba się lękać widma nieludzkiej uporczywej terapii potrzebne jest osobom popierającym strategie często korzystne z ekonomicznego punktu widzenia, ale nieludzkie w stosunku do cierpiących. Tak jakby się chciało przekonać słabszych, poważniej chorych lub bardziej zmęczonych, że ich życie ma tylko taką wartość, że można je po raz ostatni zakwestionować, po to, by je zgasić: w ten sposób powstaje presja społeczna i psychologiczna, by „się usunąć” i wzmacnia się złudzenie, naprawdę tragiczne, że podjęcie decyzji o własnej eliminacji jest gestem wolnym i niezależnym.

Nie, nie wystarczy, by pacjent był „poinformowany o możliwych strategiach alternatywnych, a w szczególności paliatywnych”, jak czytamy w dokumencie: trzeba, aby to wszystko było stosowane w praktyce od razu i by chory był akceptowany i wspierany prostymi i skutecznymi gestami. „Podoba mi się to miejsce — powiedziała pewnego dnia jedna z naszych pacjentek w hospicjum — bo kiedy śmierć przychodzi, zastaje nas przy życiu”.
Parafia Rzymskokatolicka
pw. św. Barbary w Turku

Skwer Jana Pawła II 1
62-700 Turek
wielkopolskie - Polska

Telefon: 571-417-651
(czynny w godzinach kancelaryjnych)
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

KONTO PARAFIALNE
Bank Zachodni WBK S.A. Oddział 1 w Turku
Konto: 22 1090 1229 0000 0000 2201 3452